Quady w ratownictwie

QUADY W RATOWNICTWIE

Quady – czterokołowe pojazdy, którym próbowano nadać bardziej polsko brzmiącą nazwę: „wszędołazy”. Bo to są faktycznie lekkie maszyny będące jakby terenowym motocyklem na czterech kołach, wyposażonych w niezwykle szerokie, niskociśnieniowe opony z głębokim bieżnikiem (podobnym jakie się używa w traktorach). Bardzo duża moc silnika (w stosunku do wagi własnej pojazdu) oraz sprzęgło odśrodkowe powoduje, że pojazdy te są w stanie pokonać każdy teren, pod warunkiem, że się nie zawieszą na ramie. Jednocześnie ich lekkość (w odróżnieniu od samochodów terenowych) daje możliwość bezproblemowego wyciągnięcia ich z każdej dosłownie opresji: z rowu, z błota, z kopnego śniegu…

Quady znane są na świecie od kilkudziesięciu lat, a ich rodowód wskazuje na… wojsko, które podczas działań bojowych musi mieć możliwość szybkiego przemieszczania dynamicznych oddziałów zwiadu.
Islandzcy pasterze (i nie tylko) używają ich powszechnie do wypasu wielkich stad owiec na rozległych, ciągnących się kilometrami pastwiskach, rezygnując ze znacznie mniej wytrzymałych, powolniejszych i delikatniejszych koni, używanych dotychczas.  W puszczy kanadyjskiej quady używane są od lat, jako doskonałe pojazdy do transportu drewna wąskimi, leśnymi ścieżkami …
Natomiast policja wielu krajów uznała quady za niezastąpione pojazdy do patrolowania plaż i zagajników w miejscowościach wypoczynkowych.

Quady weszły do Polski kilkanaście lat temu za sprawą kilku pasjonatów (m.in. Jacka Bujańskiego i Rafała Sonika), ale traktowane były z początku jedynie jako „zabawka dla tych, którzy nie żyją z zasiłku dla bezrobotnych”.  Dopiero po kilku latach, gdy na polskim rynku pojawił się masowo sprzęt używany, (a więc zdecydowanie tańszy),  ten sport stał się niezwykle popularny wśród ludzi łączących namiętność do motoryzacji z chęcią sprawdzenia swych umiejętności w ekstremalnie trudnych sytuacjach terenowych.

Pierwszymi quadami testowanymi dla potrzeb ratownictwa górskiego były Hondy TRX 400 i Suzuki 250. Testowały je na potrzeby swoich terenów jednostki GOPR na Podhalu i w Bieszczadach oraz Jurajskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Pojazdy te natychmiast oczarowały ratowników, gdyż skracały radykalnie czas poszukiwania osób zaginionych w górach i na Jurze. Dotychczasowe sprawdzenie szlaku turystycznego przez ratowników GOPR poruszających się pieszo trwało dotychczas kilka godzin, natomiast ratownicy poruszający się na czterokołowcach dokonywali sprawdzenia tego samego szlaku w kilkadziesiąt minut.
Koncepcja nowatorskiego potraktowania funkcji quadów zachwyciła Jurka Owsiaka – szefa Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Postanowił on dokonać zakupu quadów dla wszystkich grup ratownictwa  górskiego w Polsce i aby dokonać właściwego wyboru powołał na eksperta WOŚP ds. ratownictwa górskiego Piotra van der Coghena. Ekspert skontaktował się ze wszystkimi Grupami Regionalnymi GOPR, Zarządem Głównym GOPR oraz z TOPR zbierając opinie na temat użyteczności quadów, a także sam osobiście testując przez wiele tygodni  ich praktyczną użyteczność w terenie. Naczelnik TOPR Robert Janik stwierdził brak przydatności quadów w Tatrach, natomiast Naczelnik GOPR Jacek Dębicki i ówczesny Szef Wyszkolenia GOPR Mariusz Zaród zgłosili zainteresowanie wszystkich Grup GOPR quadami do ratownictwa.

 

Problemem było tylko to, że na zwykłym quadzie nie da się przewieść człowieka ze złamaną nogą lub utratą przytomności. Ekspert Piotr van der Coghen zaprosił wobec tego na konsultacje największego profesjonalistę w Polsce w tym zakresie i zawodnika rajdów na quadach, servisanta i konstruktora  –  Jacka Bujańskiego. Wielotygodniowe testy w terenie przyniosły efekty współpracy tych dwu pasjonatów: skonstruowano bowiem prototyp przyczepki ratunkowej dopinanej do quada. Dawała ona możliwość bezpiecznego zapięcia w niej noszy wysokościowych oraz posiadała pałąk anty-kapotażowy, chroniący pacjenta w razie ewentualnej wywrotki.

Wówczas Piotr van der Coghen przygotował test praktyczny dla quadów obu firm zainteresowanych wyposażeniem GOPRu i JOPRu w quady. Test polegał na przejechaniu z przyczepką „morderczego toru przeszkód” (to określenie jest cytowaniem opinii kierowców testowanych pojazdów). Tor prowadził niezwykle ostrymi, kamienistymi podjazdami, łachami kopnego piachu, wąskimi groblami i grząskimi bagniskami. Zarówno Honda jak i Suzuki zdały ten test na 5! Wobec tego o wyborze zadecydował fakt, że Honda posiadała homologację, umożliwiającą zarejestrowanie i ubezpieczenie pojazdu, a Suzuki (którego przedstawicielem był Jacek Bujański) – jej nie posiadało.

Podczas tego testu Ekspert po raz pierwszy zażądał od startujących w przetargu wyposażenia quadów w sygnały ostrzegawcze i dźwiękowe pojazdów uprzywilejowanych (jak np. karetki pogotowia ratunkowego).
Jurek Owsiak zdecydował, że Grupy Regionalne GOPR: Bieszczadzka, Beskidzka, Krynicka, Karkonoska, Podhalańska i Wałbrzysko-Kłodzka oraz Jurajskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe otrzymają po dwa quady z przyczepkami ratunkowymi. Tak się też stało.

Rozpoczęła się nowa epoka ratownictwa górskiego. Warto więc pamiętać, że użycie quadów do ratownictwa. Quadów  wyposażonych w torby reanimacyjne i sprzęt ortopedyczny oraz nosze montowane na specjalnych przyczepkach – to pomysł nasz, Polaków, którzy pierwsi na świecie opracowali tę nowatorską a co najważniejsze skuteczną, metodę ratowania ludzi w górach! Dlatego my, wszyscy Polacy możemy być z tego dumni! Bowiem nie wszystko co dobre i nowoczesne powstaje wyłącznie za granicą…

Koncepcja quad-przyczepka nie wyczerpywała potrzeb ratownictwa. Dlaczego? Ponieważ zagrożenia w górach i na Jurze pojawiają się wyspowo. Czasem trzeba przejechać kilkanaście kilometrów aby dotrzeć w rejon, gdzie do akcji ratunkowej lub poszukiwawczej jest potrzebne użycie quada. Tymczasem  jazda quadem po szosie w tak odległe miejsce byłaby niekomfortowa, niezbyt bezpieczna i dość długotrwała. Palącą potrzebą stało się wymyślenie przyczepy dostosowanej do przewiezienia zestawu: quad+przyczepka ratunkowa+nosze wysokościowe. Znów team Bujański i van der Coghen wziął się do pracy. W jego efekcie powstały dwie nowe konstrukcje przyczep: jedna do przewozu zestawu pojedynczego quada z wyposażeniem a druga do przewozu zestawu dwóch quadów (oczywiście z dwoma przyczepkami ratunkowymi wyposażonymi w specjalistyczne nosze. Mobilne zespoły ratownictwa górskiego wyposażone w samochód terenowy ciągnący przyczepkę z zestawem „quadowym”, stały się faktem.

Pewnego dnia ratownicy Grupy Jurajskiej GOPR  zostali poproszeni przez Jurka Owsiaka o zabezpieczenie medyczne quadami olbrzymiego koncertu rockowego Przystanek Woodstock w Żarach. Quady sprawdziły się tam tak świetnie, w gęstym tłumie wożąc osoby chore i kontuzjowane, że w roku następnym było ich już kilka (z każdej Grupy Regionalnej GOPR po jednym).   Od tamtej chwili szefem zespołów ratowniczych GOPR zabezpieczających Przystanek Woodstock, przez kilkanaście lat był Piotr van der Coghen.
Wieść o niezwykle szybkiej i sprawnej pomocy niesionej przez ratowników GOPR  na quadach rozeszła się szeroko. W krótkim czasie zespoły GOPR  były proszone o zabezpieczanie wielkich, masowych wydarzeń jak np. o zabezpieczenie mszy św. na krakowskich Błoniach zorganizowanej dla miliona Polaków, na skutek śmierci Papieża-Polaka Jana Pawła II…